Historia „Sarenki” pana Stanisława. Część pierwsza.
– Rzeźba wykonana jest przez mojego męża, Stanisława, zdobi obecnie skwer przed ratuszem w Mauthausen w Austrii – mówi Bogumiła Krzekotowska, wdowa po byłym więźniu hitlerowskiego obozu.
Bogumiła Krzekotowska mieszka obecnie na oś. Jana III Sobieskiego w Poznaniu. Jej mąż, Stanisław, zmarł 23 kwietnia 1996 roku, po krótkiej i ciężkiej chorobie. W 1998 roku pani Bogumiła odwiedziła Mauthausen wraz z przedstawicielami Wielkopolskiego Towarzystwa Opieki nad byłymi Więźniami Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych i Więzień.
Podczas swej wizyty poznała Johanna Prinza seniora, który w czasie wojny w obozie Gusen (filii głównego obozu Mauthausen) uczył sztuki kamieniarskiej tamtejszych więźniów. Johann junior słyszał o Polaku, Stanisławie Krzekotowskim, z opowiadań ojca.
– To on, Johann junior, w znacznej mierze przyczynił się do tego, że dzieło mojego męża, rzeźba odpoczywającej sarny, stoi w tej chwili przed ratuszem w Mauthausen. Historię powstania tego dzieła kamieniarskiego umieścił w napisanej przez siebie książce pt. „Langensteiner Heimatbuch” – monografii poświęconej miejscowości Langenstein, leżącej nieopodal Mauthausen.
– Miło mi, że praca męża została doceniona przez tamtejszych Austriaków i zdobi najważniejszy skwer w miasteczku. Mąż tej sarenki nie wyrzeźbił z własnej, nieprzymuszonej woli. Będąc więźniem Gusen, wykonał ją na rozkaz obozowego komendanta z okazji urodzin Hitlera – twierdzi Bogumiła Krzekotowska.
Z jej relacji wynika, że Stanisław dostał się do niemieckiej niewoli, 20 kwietnia 1940 roku. Jako uczeń czwartej klasy gimnazjum. Wraz ze 1500 poznaniakami trafił najpierw do Fortu VII, następnie do Dachau, a potem do Gusen/Mauthausen.
– Mąż wspominał obóz, w którym spędził 5 lat, jako koszmar. Praca w kamieniołomach była ponad siły. Więźniów dziesiątkowały choroby. Przeżyło tylko niewielu – opowiada Bogumiła Krzekotowska.
Po wojnie pan Stanisław przez 20 lat pracował w Poznaniu w biurze projektów Budownictwa Przemysłowego.
Dopiero pod koniec życia wrócił do zawodu kamieniarza.
Redakcja: Jerzy Sygidus Głos Wielkopolski
Opr.Barbara Kalczyńska
Kategoria: Archiwum /, Z kraju i ze świata