Polska ma moralny obowiązek przypomnieć światu o ogromie zbrodni dokonanych przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej
Od dziesięciu lat oprowadzam wycieczki po mieście Linz, będąc zresztą jedyną licencjonowaną polską przewodniczką oprowadzającą wycieczki w stolicy Górnej Austrii (na co dzień pracuję w Gedenkstätte Mauthausen). Osobiście ubolewam na faktem, że pokolenia Polaków przybyłych tu, jak ja, przed trzydziestoma – i więcej! – laty, nie wykazują zbytniego zainteresowania przewodnictwem turystycznym w ulubionym niegdyś mieście Hitlera.
Za każdym razem cieszę się niezmiernie ze spotkań z polskimi grupami, gdyż wycieczka w moim skromnym wykonaniu to coś więcej, niż spacer śladami Anny Jagiellonki, od której monarchia austro-węgierska wzięła swój początek, czy też wędrówka tropem Józefa Urbańskiego i będącą dziś w księdze Guinnesa „jego” kolejką zębatą.
To również ta nieco „nowsza” historia, ta z drugiej wojny światowej. Nie ma bowiem drugiego kraju pod żadną szerokością geograficzną, który bardziej niż Polska byłby do tego zobowiązany, by koszmar tej historii przekazać potomnym.
Nie wróci to życia niewinnie pomordowanych milionów obywateli polskich, ale być może wróci pamięć tym, którzy do tych zbrodni się przyczyniali, a jeszcze żyją i mieliby szansę zamknąć ten najkoszmarniejszy rozdział w dziejach ludzkości. I zawrzeć pojednanie, do którego zawarcia potrzeba dwóch rąk, dwóch serc, dwóch stron.
Moralny obowiązek Polaków, by przypomnieć światu o ogromie tych zbrodni, łączy się z naglącą potrzebą przeciwstawieniu zacierania ich śladów! Utrata bliskich to ból, którego nie ukoi nic, a ignorancja faktu dokonania największych w dziejach nowoczesnej historii zbrodni, to jak jątrząca się rana.
A jednak nie brak zaangażowanych ludzi, poświęcających swą każdą wolną chwilę na krzewienie pamięci o Pomordowanych: to rodziny ofiar, zrzeszeni w działającym prężnie poznańskim Stowarzyszeniu Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych pod egidą niezmiernie zaangażowanej pani prezes Elżbiety Rybarskiej z Poznania, grupą, której miałam wczoraj zaszczyt pokazać Linz i te utajone miejsca nazistowskiego terroru.
Utajone, lecz nie wymazane z pamięci.
Marzena Belkameh, austriaguide Ö/PL
Foto: © 2016 www.elipsa.at
Kategoria: Archiwum /, Z kraju i ze świata