Fabryka śmierci – Schloss Hartheim.
Ten piękny zamek znajduje się na południowo-wschodnim krańcu zalewu Eferding w Górnej Austrii. To jeden z najciekawszych przykładów architektury renesansowej w tym regionie. Schloss Hartheim, przeszedł do ponurej historii II wojny światowej. Utworzono tam jeden z ośrodków eutanazji III Rzeszy – stał się piekłem i ostatnim miejscem które widzieli przywożeni do niego ludzie.
Służył niemieckim nazistom w latach 1940-1944 jako ośrodek zagłady osób niepełnosprawnych i chorych umysłowo, z terenu Trzeciej Rzeszy oraz więźniów z obozów koncentracyjnych z Dachau, Mauthausen, Gusen… wśród których było wielu Polaków.
Multimedialna relacja z wizyty w zamku śmierci – Schloss Hartheim.
Akcja T4
„Akcją T4 nazywano program realizowany w III Rzeszy w latach 1939 – 1944 polegającego – jak to określono eufemistycznie – na fizycznej „eliminacji życia niewartego życia”, w tym m.in. osoby chore psychicznie. Aktion T4 była pierwszym masowym mordem ludności dokonywanym przez niemieckie państwo nazistowskie, podczas którego opracowano „technologię” grupowego zabijania, zastosowaną później w niemieckich obozach zagłady. Aktion 14/13 – Akcja ta była także nazywana „eutanazją” osób upośledzonych – stąd skrót E-Aktion, natomiast szerzej znany skrót T4 pochodzi od adresu biura tego przedsięwzięcia mieszczącego się w Berlinie przy Tiergartenstrasse 4 . Szacuje się, że w okresie szczytowym tego programu, tj. w latach 1940 – 1941, zabito w jego ramach 70 273 chorych i niepełnosprawnych, w tym także pensjonariuszy szpitali psychiatrycznych na terenach okupowanych. „
Zamek został potajemnie przebudowany na zakład służący zabijaniu osób upośledzonych umysłowo. Osoby takie uznane jako niepełnowartościowe, były przeznaczone jako pierwsze do likwidacji w rosnącej III Rzeszy. Tak było na początku… potem zamek stał się fabryką śmierci, do którego zwożono z innych obozów koncentracyjnych więźniów, do robienia na nich medycznych doświadczeń.
Na Zamku Hartheim działała doświadczalna komora gazowa. Zabijano tu także więźniów z obozu w Dachau. Podróż z Dachau do Hartheim trwała 4 godziny. Okna autobusu były zasłonięte. Informowano, że jest to transport z chorymi. Na placu zamkowym nastąpiło to, co znane jest z życia obozów koncentracyjnych. Więźniowie musieli zdjąć ubrania. Pod pretekstem że mieli być fotografowani, przyprowadzono ich pod prysznice i tam ginęli truci gazem wypuszczanym z dyszy prysznicy. Ich ciała palono po uprzednim zbadaniu, wyrwaniu zębów i koronek, niespalone resztki wywożono ciężarówką do Dunaju. Po tym jak na brzegach rzeki, coraz częściej znajdowano czaszki i kości, zaczęto mielić kości w specjalnych młynkach… tak próbowano zatrzeć ślady mordu.
Miasteczko a raczej wioska liczyła wówczas około 200 mieszkańców, zamek stał pośrodku. W całej wsi było czuć trupi fetor a tłusta czarna maź (sadza) osadzała się na okolicznych polach i gospodarstwach, długo nikt nie reagował. Mieszkańcy którzy domyślali się co może dziać się za murami i zasiekami otaczającymi zamek, bali się o swoje życie lub po prostu nie chcieli przyjąć tego do swojego umysłu.
Zdjęcia wykorzystane w filmie i montaż – Marzena Cybis
Kategoria: Fotoreportaże